Ospa wietrzna całkiem słusznie jest uważana za jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Często nie jesteśmy nawet świadomi, kto i gdzie nas zaraził. Dzieje się tak dlatego, że wirusem zarażają również i te osoby, które jeszcze nie wykryły u siebie pierwszych objawów ospy wietrznej.
Jednak czasem doskonale wiemy, że osoba, z którą mieliśmy kontakt – jest chora. Wystarczy, że sami nie przechodziliśmy jeszcze tej choroby, a z przedszkola „przyniesie” ją nasze dziecko. Ospa u dorosłych przeważnie niesie za sobą sporo nieprzyjemnych powikłań – lepiej zatem unikać tej choroby. Jednak czy mamy jakiekolwiek szansę z tym zaraźliwym wirusem, jeśli zjawi się on już w naszym domu?
Na szczęście współczesna medycyna daje nam kilka możliwości. Jeśli tylko usłyszymy, że jakiekolwiek dziecko z przedszkola (czy tez szkoły) naszego dziecka jest chore – najprawdopodobniej w przeciągu dwóch tygodni zachoruje nasz malec. Nie oznacza to jednak, że musimy bezsilnie czekać na pierwsze objawy choroby.
Jeśli w miarę szybko zareagujemy na takie wieści – możemy jeszcze przyjąć szczepionkę. Ważne jest jednak to, aby takie szczepienie zostało zastosowane do maksymalnie 72 godzin po kontakcie z osobą, która może ospą zarażać. Nie gwarantuje nam to, że nie zachorujemy już na ospę wietrzną, jednak na pewno uda nam się złagodzić jej przebieg, co często ma wręcz zbawienny efekt.
Oczywiście – porozmawiajmy o takim szczepieniu z lekarzem. Nie zawsz bowiem możemy je przyjąć. I znowu – nie oznacza to, że zostajemy wobec ospy wietrznej całkowicie bezbronni. W szczególnych przypadkach (wobec osób z grupy ryzyka) istnieje możliwość zastosowania uodpornienia biernego. Polega to na stosowaniu hiperimmunizowanej immunoglobuliny przeciw ospie. Ta decyzja jednak nie należy już do nas. To lekarz musi rozstrzygnąć, czy my (czy też nasze dziecko) należy do tak zwanej grupy ryzyka.
© 2013, marlena. wszelkie prawa zastrzeżone publikacja z www.foxbook.pl