Chwile ulotne, czyli kilka słów o fotografii

Gromadzimy pod powiekami  obrazy i zapisujemy w pamięci, budując tym samym kolosalne archiwa chwyconych chwil. Próbujemy ocalić, utrwalić to, co nie podlega zatrzymaniu – czas… Porządkuję szafę. Stos dokumentów, namacalny dowód przemijania i nawarstwiania spraw ważno-ważnych, załatwionych-do załatwienia. Ze sterty papierzysk wysuwa się małe czarno-białe zdjęcie. Na odwrocie fotografii wypłowiała dedykacja: Oczy zapomną, serce zapomni, lecz fotografia zawsze przypomni – Tobie ja. Zdumiewające, jakże trafiony wpis! Jakiś czas temu mijałyśmy się  na ulicy i faktycznie- oczy nie poznały, więc i serce nie drgnęło, widać zapomniało – minęłyśmy się bez słowa… ale fotografia odkurzyła i wyłoniła z niepamięci człowieka, a z nim okruchy wspomnień. Dokopałam się do reszty zdjęć. Odnalazłam szare, pogięte ziarniste i szorstkie fotografie, te wywołane w domowych warunkach, czyli prowizorycznych ciemniach. Jak w kalejdoskopie przewijały się obrazy, nośniki skrajnych emocji. A dziś? 30 GB zajętego miejsca na dysku i pełne stojaki zapisanych płyt. Chwile zamknięte w kadrze. Zdjęcia, które czekają na wywołanie. Prawdopodobnie dopadnie je bezduszne formatowanie zanim zdążą, niczym cud, ukazać się na światłoczułym papierze. Aparaty cyfrowe puszą  i pysznią się na półkach sklepowych. Wygrywają rankingi popularności, spychając na boczny tor aparaty analogowe. Fotografów – amatorów z każdym dniem przybywa. Nie zawsze mają talent. Można trafić nawet na fotografa ślubnego który nie podoła wyzwaniu.Powstają zdjęcia wszystkiego i wszędzie. Efekt jest natychmiastowy. Nie oczekujemy, nie ogranicza nas ilość klatek, długość filmu. Pstryk, pstryk, pstryk…Nawet nie bardzo zależy nam na wyglądzie, gdyż Photoshop zrewolucjonizował fotografię i grafikę cyfrową, wszystko można poprawić…

Czy wszystko? A prawda chwili? Ulotność? Niepowtarzalność?   Optyka w aparatach cyfrowych w zasadzie nie uległa znacznym modyfikacjom w stosunku do fotografii tradycyjnej, ale zmienił się sposób utrwalania, zatrzymania obrazu. Trochę jednak szkoda, że wraz z tą zmianą coraz częściej rezygnujemy z papierowej wersji zdjęcia. Poniekąd odbieramy sobie możliwość oczyszczenia, które spływa na nas niczym łaska w chwili przedzierania fotografii, pamiątki po burzliwym związku lub wczasach z bankrutującym biurem  turystycznym. Cóż, może jednak należałoby wrócić do camera obscura, czyli prototypu aparatu fotograficznego i zachwycać się, podobnie jak niedościgniony geniusz Leonardo da Vinci, odwróconym obrazem A póki co, niech oczy robią zdjęcia, bo w patrzeniu początek ma fotografia…

© 2012 – 2014, frandol666. wszelkie prawa zastrzeżone publikacja z www.foxbook.pl